22 maja 2012

Piza + Florencja

Co zwiedzić w tym rejonie kiedy nie mamy zbyt wiele czasu? Odpowiedź na to pytanie i praktyczne porady znajdziecie w relacji poniżej !











Termin: kwiecień 2012
Skład: 2 osoby ( Adam, Justyna )
Ceny nie różnią się zbytnio od Rzymu, z którym ma porównianie, dlatego zamieszczam tu tylko najważniejsze ceny, związane z wyprawą.
  • Bilety lotnicze - 88zł
  • Nocleg na polu namiotowym – ok. 7
  • Bilet do Florencji – ok. 7
  • Bilety na komunikację miejską – 0   wszędzie można dojść z buta.

Kolejną podróż do Włoch zaplanowaliśmy na 3 tygodnie po powrocie z Rzymu. Poszliśmy za ciosem, tak nam się spodobał ten kraj. Tym razem na cel obraliśmy Pizę, w planach mając również Florencję.
Wyjazd mieliśmy tym razem z Wrocławia, tam również tanio dostaliśmy się Polskim Busem. W przypadku Rzymu, tak i tutaj dogadałem się z forumowiczką, Magdą, która wraz ze swoją przyjaciółką Izą okazały się być również łodziankami, razem więc wyruszliśmy na podbój Pizy ;) Spotkanie mieliśmy na lotnisku, tam chwilę czasu poświęciliśmy na wymianę naszych wrażeń z dotychczasowych podróży, a później  skierowaliśmy się na pokład samolotu. Nocleg zaplanowany był na polu namiotowym, zaraz za głównym punktem turystycznym Pizy, krzywą wieżą. Tym samym polecam kemping Torre Pendete!  I z tym się kończą pozytywne opinie na temat naszego noclegu, gdyż namiot lidlowski okazał się może i nieprzemakalny ( raz w nocy padało ), jednak na tyle szczelny i wredny, że mimo uchylonej głównej poły „pocił” się od środka. Btw jak ktoś ma na to rozwiązanie, czekam na komentarze… Jednak nie zajmujmy się już tym !
Plan był taki, by obalić mit o tym, że Piza to tylko krzywa wieża. Czy nam się udało? Zapraszam poniżej…
  • Porada) Z lotniska można spokojnie wszędzie dotrzeć, nie trzeba brać taxi ani busa, jest blisko, 20-25 minut drogi i jest się w samym centrum.

Pora nie była wczesna, a czekało nas jeszcze rozbicie namiotu, więc po krótkim zwiedzeniu bocznych uliczek, dotarliśmy do głównej ulicy w Pizie, którą doszliśmy pod samą krzywą wieżę. Tam zrobiliśmy pierwszy postój, zastanowiliśmy się dlaczego ona jeszcze nie runęła przecież ona jest taka krzywa (hahhh)…ocknąłem się kiedy już słońce prawie całkowicie zaszło, więc czym prędzej poszliśmy na kemping rozbijać namiot, żeby nie robić tego po ciemku.

Tego samego dnia wróciliśmy jeszcze na trochę połazić po mniejszych uliczkach. Jednak droga na nasz kemping prowadziła zawsze obok krzywej wieży, więc siłą rzeczy podziwialiśmy ją sobie każdego dnia ;)
  • Porada) Teoretycznie jest zakaz wchodzenia na trawę przy baptysterium, krzywej wieży i bazylice, jednak strażnicy i policja nie zwracają na to większej uwagi. Przyzwolenie jednak obejmuje trawnik tylko przy baptysterium, na inne nikt się nie zapuszcza.

Poranek mieliśmy rześki, czym prędzej poszliśmy do sklepu-marketu, który był obok nas, nazywał się PAM. Potraktowałem to jako formę atrakcji, w końcu niektóre produkty widziałem pierwszy raz w życiu, przeszliśmy wokół wszystkich półek, dużo czasu spędziliśmy na winach, oliwach, makaronach. Po szybkim śniadaniu na błoniach pod wieżą udaliśmy się wgłąb miasta, naprawdę w Pizie wystarczy odejść niedaleki kawałek od głównej ulicy i można cieszyć się niczym niezmąconym spokojem. Ilość placów jest ogromna, różne zakamarki, małe parki, kościoły mniejsze i większe, a wszystko to wolne od turystów. Niektóre ulice są tak wąskie, że z chęcią przyglądałem się jak samochody potrafią lawirować w tej małej przestrzeni.
  • Porada)  Nie warto kupować mapy, zaraz na głównym placu w Pizie jest informacja, w której można za darmo się zaopatrzyć w mapę, która obejmuje prawie całe miasto, resztę można zrzucić na komórkę.

W Pizie urzekło mnie to, że wszystko jest utrzymane w takim lekko podniszczonym stylu, bardzo stylowe są okiennice, miasto sprawia wrażenie jakby czas się dla niego zatrzymał.
Architektura jest stylizowana, bądź zachowana w oryginalnym stanie.

Wyszliśmy w końcu na plac Vittorio Emanuele, doszliśmy do niego mijając mural, który jak później się dowiedziałem został namalowany przez sławnego artystę Keitha Haringa. Stamtąd udaliśmy się do sporego, zielonego obiektu na mapie, który okazał się klimatycznym parkiem ( może nic specjalnego się wydawać, ale nie w każdym parku w Polsce rosną palmy ), potem zaś skierowaliśmy się na Piazza dei Cavalieri, na którym było od groma policjantów. Zdziwiło mnie, że chyba wszyscy ludzie z posterunku (?) byli na zewnątrz, każdy w świetnym humorze, dużo śmiechu, rozmów z przechodniami, nie przypominało to standardowej komendy w Polsce.
  • Porada) Na drzwiach informacji turystycznej zobaczycie ten napis, jednak postaram się przytoczyć  tutaj. „ Pisa to bezpieczne miasto, jednak nie zapomnij o podstawowych środkach ostrożności, aby uniknąć nieprzyjemnych sytuacji”

Dzień powoli miał się ku końcowi, więc wróciliśmy do naszego ‘domu’, zrobiliśmy małą kolację i poszliśmy spać, z racji, że postanowiliśmy jutro z samego rana zrobić trip po Florencji. ( Obszerniejszą relację z Florencji możecie znaleźć tutaj !)
  • Porada) Bilety na pociąg można kupić w automacie przed samym odjazdem, jednak nie zapomnijcie ich skasować ! Kasowniki znajdują się przeważnie przed wejściem na peron i przypominają nasze tramwajowe. W pociągu chyba nie ma możliwości skasowania biletu i możemy liczyć się z karą ! Za bilety w automacie można płacić gotówką oraz kartą, bank nie pobiera prowizji od transakcji i przewalutowania.

Kolejny dzień spędziliśmy we Florencji, z samego rana odjechaliśmy pociągiem ze stacji Pisa Centrale, bilet kosztuje ok. 7E w jedną stronę. Pociąg jedzie około godziny. Nie będę powtarzał porady o mapie, jednak i tutaj ma zastosowanie zabranie ze sobą mapy z informacji turystycznej. Sama informacja nie wiem gdzie się znajduje, gdyż swoją mapę znalazłem na chodniku :D We Florencji najlepiej wysiąść na stacji Santa Maria Novella (S.M.N), stamtąd mamy bajecznie łatwe dojście do centrum i Piazza del Duomo. We Florencji również jest mnogość placów, jednak w centrum są one pokaźne w porównaniu do Pizy, z wieloma zabytkami, rzeźbami i atrakcjami. Teraz wstawka kulinarna - wystarczy odejść niedaleko od centrum, skręcić w uliczkę Borgo Pinti, a tam możemy znaleźć cudowną piekarnię, w której zamówimy przepyszne panini. Smak ten czuję do dziś, polecam, jeśli będziecie we Florencji, odwiedźcie to miejsce !
Fontanna Neptuna
 Cofnęliśmy się stamtąd i doszliśmy do pięknego placu , Piazza Della Signoria, są tam rzeźby na powietrzu, można je dotknąć, zrobić sobie zdjęcie, podziwiać z bliska. Nie mogliśmy również przegapić podczas naszej wycieczki do Florencji mostu złotników, który jest magicznym miejscem, jednak wolę go oglądać z daleka, tamtejsze sklepiki mnie nie pociągają.
Most Złotników
Na końcu zwiedziliśmy jeden z parków na południe od rzeki, jednak niestety dzień zbliżał się ku końcowi, więc zmuszeni byliśmy złapać przedostatni pociąg i wrócić do Pizy.

W ostatni dzień mieliśmy już mało czasu, więc poszliśmy na śniadanie standardowo na błonia, stamtąd poszliśmy kupić parę pamiątek i dalej pieszo na lotnisko. Wymieniliśmy się wrażeniami z Magdą i Izą, do teraz mamy kontakt ze sobą ;)
We Wrocławiu odebrała nas Kasia, z którą jest związana osobna historia, w którą nie wiem czy ktoś by uwierzył, dlatego zostawimy ten temat. Oprowadziła nas nocą po Wrocławiu, poszliśmy do pubu, pogadać, powspominać stare czasy, na kolejny dzień poszliśmy na Ostrów Tumski i niestety przyszedł czas powrotu do domu…nie lubimy tego! Ale niestety prawda jest bolesna, czas na wyjazdach leci o wiele szybciej i nie da się go zatrzymać. Niemniej polecam wyjeżdżać i łapać chwile! Nie trzeba mieć pełnego portfela, nieraz można jeść na śniadanie włoskie parówki, można żyć  4 dni bez ciepłego napoju, można złamać zęba na jogurcie, można mieszkać w namiocie, który sam z siebie się poci, a mimo to być szczęśliwym człowiekiem ! Polecam i pozdrawiam ! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz